Poszukiwałam tuszu do rzęs, nadającego delikatny efekt. Nie lubię gdy moje rzęsy są zbyt grube, zbyt długie i zbyt sklejone. Ja chcę je tylko odrobinę podkreślić, żadnego szału. Na stoisku Inglot poprosiłam ekspedientkę o pomoc w doborze produktu. Wyjaśniłam, że szukam czegoś takiego i ona od razu podała mi ten produkt mówiąc, że ma bardzo fajną szczoteczkę, nie silikonową (ja lubię silikonowe szczoteczki, ale wiem, że niektórzy nie).
szczoteczka od razu po wyjęciu z tuszu
szczoteczka po bardzo uciążliwym wytarciu jej o brzeg pojemniczka
bez pomalowana z bliska
To trzeci nietrafiony produkt z Inglota jaki niestety posiadam. Szczoteczka jest fatalna, nabiera bardzo duże ilości tuszu, którego nijak nie da się pozbyć. Staram się wycierać go o brzeg pojemniczka, ale dużego efektu w tym nie ma. Na rzęsach zostają grudki. Rzęsy są oblepione dużą ilością tuszu przez co potrafią się sklejać. Dodatkowo tusz bardzo lubi w ciągu dnia pokazywać mi się na dolnej powiece tworząc ciemne półkole pod moim okiem. Często zauważam to dopiero po przyjściu do domu i zastanawiam się ilu ludzi zwróciło uwagę na to co mam na twarzy. Jest to bardzo kłopotliwy produkt. Nie lubię go używać i na pewno nie kupię już więcej żadnego tuszu z tej firmy tak bardzo się zraziłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za podzielenie się ze mną swoją opinią.